Halo 4. Strzelaj z kinectem
Halo to seria, która liczy już sobie ładnych kilka lat. Jak do tej pory jednak twórcom nie zabrakło ani wyobraźni, ani sił, by wypuszczać na rynek kolejne doskonałe odsłony. Halo na szczęście nie jest robione „na siłę”. Gracze nie dostają co roku kolejnej części, dlatego po nowej grze zawsze mogą oczekiwać dobrego przygotowania. Halo trzymało poziom już od początku. Podkreślano doskonałą szatę graficzną (jak na tamte czasy) czy inteligencję sztucznych wrogów.
Serii nigdy nie brakowało też grywalności. Teraz jednak ten ostatni element osiągnie najwyższy poziom – dzięki wykorzystaniu Kinecta. Kinect pozwala zarówno na odczytywanie ruchów gracza, jak i komend głosowych. Ta pierwsza opcja jest najczęściej wykorzystywana w mini-gierkach robionych typowo pod kinecta. Twórcy „większych” tytułów, takich jak Need For Speed czy Mass Effect koncentrowali się jak do tej pory aspekcie dźwiękowym. Nie próbowali w pełni wykorzystać możliwości, które daje niezwykły kontroler do Xboxa.
Najwyraźniej uznali, że duża liczba skomplikowanych opcji w grze uniemożliwia efektywne użytkowanie ruchowego sterowania. Twórcy Halo 4 nie mieli takich wątpliwości. Co gracz otrzymuje w efekcie? Przede wszystkim od dawna wyczekiwaną opcję strzelania za pomocą gestów dłoni. Bronią możemy zarówno celować bez użycia pada, jak i naciskać spust. W trailerze do gry twórcy chwalą się, że ich tytuł to przyszłość gier komputerowych. Wygląda na to, że podobne przechwałki wcale nie są przesadzone.